Mikro podróże to coś co musimy robić zdecydowanie częściej. W upalny sierpniowy dzień wybraliśmy się do Stacji Muzeum w Sochaczewie (zimą zaliczyliśmy tą w Warszawie). Dzień może nie sprzyjał zwiedzaniu, ale może dzięki temu całe muzeum było praktycznie dla nas 😀 Dzieciaki wtykały nosy wszędzie gdzie można było. Mieliśmy szczęście, zaczepił nas Pan, który zajmuje się w Muzeum konserwacją pociągów, opowiedział nam o swojej pracy, pokazał jak działają niektóre parowozy i rzucił pare ciekawostek odnośnie niektórych egzemplarzy. Choć upał był nie do zniesienia, to warto było:)
Po Muzeum zajechaliśmy na obiad do Nieborowa, a stamtąd prosto do parku Arkadia. Park przepiękny, jednak trafiliśmy na “magic hour” i przy każdym obiekcie architektonicznym było przynajmniej dwie pary nowożeńców i fotograf :/ Dzieciaki jednak bardziej były zainteresowane łowieniem w rzeczce czy buszowaniu w zaroślach.
Przed zachodem wpadliśmy na chwile na pole niedaleko, dzieciaki natknęły się na confetti, które musiała rzucać jedna z par;) Zabawa była przednia, zwabienie ich do samochodu graniczyło z cudem.