Niedawno spotkaliśmy się z Olą, Bartkiem i Łucją, nazywanej pieszczotliwie przez rodziców Lucką 😀 Podobno gdzieś tam był jeszcze kot, którego nie było dane nam zobaczyć.
Sesje w domu zawsze są w stylu “slow”, naleśniki, herbata, rozmowy, chyba nawet najbardzej zatwardziali przeciwnicy stania przed obiektywem, pękają i po prostu zaczynają się czuć bardzo swobodnie. Mieliśmy na początku zastrzeżone, że na publikacji będą tylko mama i córka, a jednak Bartek się zdecydował z czego bardzo się cieszymy 😀 Tradycyjnie, ciężko było opuścić ich dom 😀